Każdy z nas dmucha na posiłki i napoje, kiedy są zbyt gorące, by je spożyć. Ale dlaczego właściwie w ten sposób udaje się je szybciej ostudzić? Przecież nie dodajemy niczego do herbaty, jedynie na nią dmuchając. Jak to właściwie działa?

Przede wszystkim należy uświadomić sobie, na czym działa podgrzewanie lub stygnięcie. Jest to nic innego, jak tylko wymiana energii cieplnej – ciepło przedostaje się z jednego ośrodka (albo z danego punktu w ośrodku) do drugiego. Jest to więc w uproszczeniu tak, że jedna bardzo gorąca (mająca dużą energię) cząsteczka przekazuje ją na wszystkie cząsteczki ją otaczające – tym szybciej im większa jest między nimi różnica temperatury. Przekazując ciepło, sama staje się chłodniejsza. Cząsteczki przekazują ciepło dalej, same stając się chłodniejsze, jednocześnie pobierając kolejne porcje energii od cząsteczki pierwotnej. I tak, aż do wyrównania temperatury. Czyli ciało traci ciepło w otoczeniu zimniejszym i zyskuje w cieplejszym.

Płyn w szklance oddaje ciepło zarówno przez ścianki naczynia jak i poprzez warstwę wierzchnią, nieosłoniętą naczyniem. Tamtędy szybciej, ale też szybciej schładza się sam płyn, więc musi znów czerpać ciepło z niższych warstw. Najlepiej zaobserwować to na gęstej zupie w misce z grubymi ściankami. Zupa paruje, ale zostawiona sama sobie po pewnym czasie przestaje. Gdy ją jednak zamieszać, gorący płyn ze spodu zetknie się z zimnym powietrzem i zupa znów zacznie parować.

Problem pojawia się, gdy powietrze dookoła szklanki herbaty nagrzeje się i powoli oddaje energię cieplną kolejnym cząsteczkom powietrza. Odbywa się to powoli, zatem ciepło z płynu nie ma dokąd uciec i jest uwięzione w szklance. Aby przyspieszyć proces, musimy usunąć rozgrzane powietrze z okolic szklanki. Temu właśnie służy dmuchanie, przy czym wydajniej jest dmuchać nad szklankę niż na sam płyn. Aby jeszcze bardziej przyspieszyć stygnięcie herbaty można mieszać ją łyżeczką i jednocześnie dmuchać, by zdmuchnąć gorące powietrze. Ot i cała tajemnica.